top of page

Radość ludzi!

  • Writer: Mark
    Mark
  • May 16, 2020
  • 6 min read

Dzień po tym, jak napisałem ostatniego bloga, mieliśmy gości. Właściwie nie rozmawialiśmy z nimi, ale Straż Graniczna pojawił się zza dużego molo i zrobił okrążenie wokół Altor, wyraźnie nas sprawdzając. Ta historia dla was, tak jak dla nich Altor, nie jest żadna nowiną, a i my też się do niej przyzwyczailiśmy. W rzeczywistości wydarzyło się to, że kapitan portu podpłynął do nas i zadał nam zwykłe pytania, niemal przepraszająco. Powiedział, że został poproszony, aby do nas podpłynął i sprawdził, co robimy, co jest oczywiście wystarczające. Był bardzo miłym facetem, który kiwał głową w sposób „tak myślałem”, kiedy wyjaśnialiśmy, że mieszkamy na pokładzie jachtu, i tak dalej. Następnie załoga Straży Granicznej spotkała się z kapitanem portu, aby prawdopodobnie zweryfikować ustalenia kapitana portu i potem zostawili nas w spokoju. Zawsze powtarzam sobie, żebym nie powinienem się czuć nadmiernie zagrożona przez władzę, ale wciąż łatwiej mi to powiedzieć niż zrobić. Statki Kontroli Granicznej są szare, wyglądają groźnie i nieufnie podchodzę do każdego, kto chce nosić mundur i zarabiać, żeby mówić ludziom, co mają robić.

Kiedy zeszliśmy na ląd, dwóch miejscowych na nabrzeżu stwierdziło raczej niż zapytało: „Więc przypłynęliście wczoraj wieczorem”, a potem spotkaliśmy kogoś innego z biura kapitanatu, który zapytał nas, jakie mamy plany w Falmouth. Wszelkie pomysły na skradanie się byłyby całkowicie niemożliwe do zrealizowania, więc cieszę się, że wcześniej zdecydowaliśmy się na nadawanie naszego sygnału AIS, aby wszyscy mogli nas zobaczyć. Jak powiedziałem wcześniej, tak naprawdę nie lubię władzy, ale zrobię wszystko, co muszę, aby pozostać w zgodzie z prawem, a faktem jest, że robimy to, chociaż uważam, że jesteśmy nieco bliżej krawędzi niż władza by tego chciała. Nie zapominajmy jednak, że wszyscy mamy prawo wyboru tego, co chcemy robić. To jest nasze ludzkie prawo i jeśli nasze wybory wykraczają nieco poza ciągle zawężające się granice tego, czego chcą władze, możemy spodziewać się kilku strzałów ostrzegawczych z łuku. Po raz kolejny nie jesteśmy łamaczami prawa, ale nie jesteśmy też skłonni do przewracania się i łaskotania w brzuch na samą sugestię tego, co „powinniśmy” robić. To, co „powinniśmy” robić, a czego zabrania nam prawo, to dwie zupełnie różne rzeczy. Jedno to rada, którą możemy przyjąć lub nie, bez obawy o konsekwencje, a druga nie. Chcę mieć pewność, że nadal możemy korzystać z naszego prawa do swobodnego przemieszczania się, pozostając w granicach prawa. Nie chodzi mi o to, aby wyglądało to tak, jakbym odnosił się do koronawirusa lub jakiejkolwiek innej farsy w tym względzie, mam na myśli cały czas. Nieważne co. Widziałem kiedyś łódź rybacką z następującym zdaniem napisanym na burcie sterówki.

„Illegitimi non carborundum”, co oznacza „Nie pozwól draniom cię zmiażdżyć”.


Niestety czuję, że to właśnie dzieje się z wieloma ludźmi. Władze odbierają prawie całą wolność bez żadnego szczególnie jasnego, logicznego, spójnego, a nawet wiarygodnego rozumowania, a kilka tygodni później przedstawiciel narodu mówi nam, że możemy odzyskać odrobinę wolności, ale jeśli nie będziemy się zachowywać, to wszystko da się natychmiast nam odebrać! Wydaje się, że dla wielu ludzi ta odrobina wolności, która została zwrócona zdołała nadrobić za całą wcześniej utraconą wolność i z tego, co mogę powiedzieć, ogólnie panuje uczucie wdzięczności, podczas gdy dla mnie wyglada to tak, że cofnęliśmy się o 9 kroków do tyłu i wzięliśmy jeden do przodu. Ja na przykład nie jestem z tego zadowolony, zwłaszcza, że teraz wydaje się, że pojawia się sugestia, że ​​aplikacja do śledzenia jest dla nas wszystkich czymś dobrym! Niestety nie jest i jeśli na to pozwolimy oznacza początek końca wolności, o którą nasi przodkowie tak ciężko walczyli dla nas.

Na wypadek, gdyby ktoś pomyślał „Cóż, dla ciebie może i wszystko jest w porządku, ale spróbuj życia na lądzie w zamknięciu”. Tak, całkowicie się zgadzam. Jest nam o wiele łatwiej, ale miejmy nadzieję, że może to pokazać wam, że moje uczucia nie są całkowicie samolubne. Było to dla nas w porządku, o wiele więcej niż w porządku, ale jeśli oddamy coś kawałek po kawałku, wkrótce znajdziemy się daleko od miejsca, w którym zaczęliśmy. Jeśli nie będziemy ostrożni, pewnego dnia obudzimy się, czując się okaleczonymi, ponieważ technika „śmierci przez tysiąc cięć”, która została użyta, pozostawiła nam wszystko oprócz najmniejszej ilości wolnej woli i zdolności podejmowania decyzji. To ta sama analogia, co żaba w rondlu z wodą. Nie zauważa powolnych, ale stałych zmian temperatury, aż jest za późno i zostaje ugotowany żywcem.

Z tego, co tu powiedziałem, jasno wynika, że ​​mój pogląd na całą tę sytuację został zmieszany z tym składnikiem samozachowawczym zwanym cynizmem. Cynizm jest gorzki i trudny do przełknięcia, ale w przeciwieństwie do cukru nie zamienia się w okaleczający tłuszcz ani nie ma długoterminowych konsekwencji, jeśli spożyjesz go za dużo. To sprawia, że ​​jesteś ostry i pełen pytań.


Sam połaskoczę się po brzuchu i wszystko, czego chcę, to żeby ludzi rozważyli drugą stronę tej historii. Jaka jest druga strona? Dokładnie! Już tego nie rozumiemy. Mówi się nam po prostu, jak to jest i niestety wydaje się, że tak łatwo się dopasowujemy. Gdzie są pytania? Gdzie są adwokaci diabła? Dlaczego większość ludzi zakłada, że ​​to, co jest pokazywane w telewizji, jest definitywnie prawdą? Czy to dlatego, że rzeczywiście jest to „program”? Program, który przejmie nad nami kontrolę i sprawi, że będziemy uległymi, puszystymi pieskami, leżącymi brzuszkami i jądrami do nieba, aby uzyskać dobre łaskotanie, które jest słodkie jak cukier? Obawiam się, że to tylko krótkoterminowe korzyści, zwłaszcza gdy się położysz, zrelaksujesz a tymczasem ktoś obetnie ci jaja! Daj mi każdego dnia duże dawki cynizmu, a przede wszystkim Illegitimi non carborundum!

Zamiast pisać o pięknie otaczającym Altor, będę się opierać na powiedzeniu „Obraz wart jest tysiąca słów” i niech przemówią zdjęcia na końcu tego bloga. Chciałbym zamiast tego porozmawiać o ludziach, których poznaliśmy w ciągu ostatnich kilku dni.


Harbourmasters w Falmouth – znam tylko jednego o imieniu Barny. Po prostu niesamowity gość. Nie może być bardziej pomocny, profesjonalny ani przyjemny. Co za przyjemność.


Kapitan portu w Truro - nie mógłbym prosić o spotkanie z milszym człowiekiem. Pomocni, życzliwi, serdeczni i wdzięczni za to, że rzeczywiście poszliśmy do biura, aby zapłacić za cumowanie an rzecznym molo!

Przypadkowo spotkaliśmy faceta, który mieszka na swojej łodzi w Truro, kiedy wybraliśmy się na wycieczkę pontonem do miasta, aby kupić trochę zapasów. Był zacumowany na nabrzeżu w pobliżu biura kapitanatu portu i zaczęliśmy rozmawiać. Zobaczył nasze kanistry i zapytał, skąd weźmiemy paliwo. Powiedziałem mu, że z oddalonej o kilkaset metrów stacji Shell, skąd doniesiemy te czterdzieści litrów na piechotę. „Nie rób tego”, powiedział. „To będzie cię kosztować fortunę”. Kiedy powiedziałem mu, że nie mam wyboru, powiedział: „Tak, masz. Zakładając, że masz prawo jazdy, możesz wziąć mój samochód i pojechać do Sainsbury’s."

Tak, zgadza się! Zupełnie nieznajomy, którego spotkałem pięć minut wcześniej, dał mi kluczyki do samochodu i pojechałem do Sainsbury's kilka mil dalej. Kompletny i zupełny dżentelmen bez egoistycznych motywacji - po prostu dobry, bardzo dobry człowiek.

Potrzebowaliśmy wymienić butle z gazem, a w pobliżu był dystrybutor. Zadzwoniłem do nich i zapytałem, czy możemy przyjść i kupić, ale wyjaśnili, że maja zamknięte i tak naprawdę robią tylko dostawy, ale gdybym zapłacił przez telefon, zostawiliby dwie pełne butele przed bramą i mogłem po prostu zabrać pełne i zostaw puste. Żadnych „jeśli”, „ale”, „gdyby” i „problemów”. Po prostu świetny przykład: „Pomożemy ci. Znajdziemy rozwiązania, a nie problemy”!


Następnie udaliśmy się do Tesco i musieliśmy poddać się ścisłej regule 2 metrów. Nie wierzę w to, ale nie mam problemu z tym, że inni ludzie decydują się wierzyć, że to rozwiązanie uratuje im życie. Każdy ma prawo do własnej opinii, przynajmniej na razie!

Nastrój w sklepie był trochę zbyt ponury jak na mój gust, ale pani przy kasie była powiewem świeżego powietrza, a przynajmniej mam nadzieję, że była 😳, bo gdy zapytałem ją, dlaczego nie była zawinięta w szalik ani nie miała maski, powiedziała po prostu: „Powiedziano mi, że mogę nosić maskę i zaproponowano mi ją, ale nie mogę przez pogadać z klientami, więc odmówiłam bo mogę”!

W końcu spotkaliśmy na rzece Truro parę żeglarzy, Fiona i Iain. Żyją na pokładzie jachtu i mają imponujące życiorysy żeglarskie i piękną łódź. Dużo rozmawialiśmy, zachowując dystans i w rzeczywistości rozmawialiśmy z nimi więcej niż z jakimikolwiek innymi ludźmi od czasu opuszczenia Essex. Cudowni, wspaniali ludzie, przyjemnie poznać. Mamy nadzieję, że w przyszłości spotkamy się z nimi ponownie w jakimś innym miejscu na Ziemi.


Jaki jest zatem morał tej historii? Cóż, śpiewając mantrę „Illegitimi non carborundum”, musimy pamiętać, że wśród tym całym sianiu paniki, zagłady i mroku jest mnóstwo całkowicie uroczych osób, które traktują ludzi tak, jak chcieliby być traktowani, wędrując przez życie z uśmiechem, wyciągając przyjazną dłoń i pamiętając, że życie to doświadczenie, którym należy się delektować. Wszyscy musimy stać się mądrzejsi, stanąć na własnych nogach i przyjąć to, co mówi Wielki Brat z dużą szczyptą soli, tylko uważaj, aby nie spożywać więcej niż 6 gramów dziennie, zgodnie z wytycznymi rządowymi….

Proszę, nie dajcie się zmiażdżyć draniom i nie rezygnujcie ze swojej wolności bez pytania lub słowa protestu, nie mówiąc już o walce!


Going up the Fal River

and into the Truro River - beautiful

'The King Harry Ferry'. Ok, he was never going to be King but maybe he is destined to drive a ferry now he has cast himself aside. Meghan can collect tickets.


I'm sure this person was thrilled to get his lovely boat out on the water again

Just to make a change we gave the anchor a rest and tied up to this pontoon for a few nights

 
 
 
bottom of page