top of page

Malownicza trasa przez całą drogę

  • Writer: Asha
    Asha
  • Jul 6, 2021
  • 7 min read

Dowiedzieliśmy się, że „hestur” w języku Wysp Owczych oznacza konia. To także niewielka wyspa na Wyspach Owczych położona na zachód od Streymoy, wyspy ze stolicą. Żadne konie tam nie mieszkają, ale jest absolutnie spektakularna, a dramatyczną skalę tego piękna Mark potrafił opisać na swoim blogu „What a day”. Ja raczej nie dramatyzuję, i chociaż Mark może mieć dowody, że jest inaczej, zamierzam trzymać się tej wersji w trochę bardziej pragmatyczny opisać to, co się u nas dzieje.


Wróćmy więc do Hestur. Od razu zakochaliśmy się w tej wyspie. Wow, znowu zaczynamy! Zaraz przeprowadzimy się tutaj. Och, chwileczkę, przecież właśnie przeprowadziliśmy się tutaj na kilka dni. Wyobraziłam już siebie w jednym z domów na wyspie, zimując przy płonącym ogniu, pisząc swoje wspomnienia. Tak, w czarnym domu na zboczu wzgórza, z białymi ramami okien i pokrytym trawą dachem z widokiem na fiord. Co za romantyczny pomysł… ale to by oznaczało, że musiałabym zejść z łodzi… hm… to się nie wydarzy.


Na południowym krańcu wyspy znajduje się stara osada o nazwie Hælur. Nie zaskoczył mnie fakt, że jest tak stara jak czasy Wikingów. Ze względu na swoje położenie idealnie nadawał się do uprawy roślin, chociaż nie mam pojęcia, jak ktokolwiek mógłby uprawiać tę kamienistą ziemię. Minusem tej lokalizacji była ekstremalna trudność w lądowaniu łodzi ze względu na jej wysokość ponad poziomem morza. Domyślam się, że Wikingowie nie mieli zamiłowania do rolnictwa, ponieważ porzucili wioskę i wybrali dogodniejsze miejsce, bardziej odpowiednie do łowienia ryb. Zrobiłbym to samo.


Pytaliśmy, ile osób naprawdę mieszka na Hestur, ale liczby nie są jednoznaczne. Powinniśmy byli zapytać miejscowych, ale jak dotąd ludzie, z którymi rozmawialiśmy w wiosce, nie byli stąd. Według moich obserwacji jest trzech miejscowych, ale jest to niepotwierdzone. Wprawia mnie w konsternację fakt, że gdy patrzyliśmy nocą na wioskę, nie było żadnego blasku z żadnego z domów, tylko uliczne latarnie. Ciekawostką jest fakt, że na wyspie znajduje się kryty basen. Google twierdzi, że zbudowano go, aby zapobiec wyludnianiu się wsi i czy tutejsza ludność wskazuje na sukces czy porażkę w tym zakresie, to kwestia opinii, ale według tablicy informacyjnej przy promie każdy może pójść po klucz od Ruth i iść popływać.


Cumowanie na Hestur jest świetne - dwa bardzo zgrabne pontony z prądem i wodą. Kiedy przypłynęliśmy, był tu jacht z Wysp Owczych, ale wrócił do Tórshavn na przełomie przypływu, więc jedynymi innymi łodziami są tu lokalne kutry rybackie. W celach rekreacyjnych i aby podziwiać widoki, kilka razy przeszliśmy ścieżkami na wschodnim wybrzeżu wyspy. Cisza i niezakłócona energia tego miejsca zainspirowały mnie do ćwiczenia jogi na brzegu. To miejsce, a także port są tak spokojne, że edredony siedzą na jajach w miejscach, które uważam za odsłonięte, ale najwyraźniej edredony nie podzielają mojego sentymentu. Kiedy edredony założą swoje gniazda, samice siedzą na jajach do 30 dni nieprzerwanie w stanie podobnym do hibernacji, więc oczywiście uważają to za wystarczająco spokojne miejsce.


Po kilku dniach na Hestur popłynęliśmy na wyspę kilka mil na południe - Sandoy, do miasteczka Skopun. Jest to głównie port handlowy, ale ma niewielką marinę odpowiednią tylko dla małych lokalnych łodzi, a jako jacht wizytowy zostaliśmy skierowani do zacumowania Altor przy murze ozdobionym dużymi oponami, co nam odpowiadało. Zatrzymaliśmy się na jedną noc, udało nam się zdobyć zapasy z lokalnego supermarketu i zrobić pranie. W dodatku bardzo miły miejscowy zszedł się przywitać i w prawdzie lokalnym stylu, pomocny, przyjazny i gościnny pomógł nam zatankować paliwo, a następnie zabrał nas na wycieczkę po całej wyspie swoim samochodem. Dołączył do nas również jego uroczy piesek, Viva. Takie powitanie jest bardzo normalne, ale życzliwość za każdym razem nas bardzo ujmuje.


Później tego samego dnia Soni i Angela postanowili dołączyć do nas na wieczór, ale ponieważ udało im się dostać na późny prom, więc zostali na noc. Następnego ranka wybraliśmy się na kolejną mini-wycieczkę po wyspie z Soni i Angelą, zanim wsiedli na prom z powrotem do Tórshavn. Tego wieczoru rownież i my opuściliśmy Skopun i wróciliśmy do urokliwego Hestur.


Soni i Angela zaprosili nas abyśmy dołączyli do nich na wyspie Kalsoy, gdzie zatrzymali się w przytulnym domku z widokiem na pomnik Kópakonan, „Kobiety-foki”. Pełną historię tej baśni ludowej w angielskiej wersji językowej można znaleźć tutaj. Byliśmy podekscytowani zaproszeniem i bez wahania postanowiliśmy skorzystać z okazji, aby spędzić trochę więcej czasu z tą fajną parą i odwiedzić kultowe miejsce. Oboje myśleliśmy o popłynięciu do portu najbliżej tej wyspy, ale oznaczałoby to cały dzień płynięcia na silniku, więc zdecydowaliśmy się na lokalny transport, co jest dość ekscytujące, ponieważ wiązało się z podróżowaniem promami. Następnego ranka popłynęliśmy promem z Hestur do Gamlarætt na Streymoy, potem pojechaliśmy autobusem do Tórshavn i kolejnym autobusem do Klaksvík, drugiego co do wielkości miasta na Wyspach Owczych. Miasto znajduje się na Borðoy, jednej z najbardziej wysuniętych na północ wysp, zwanych łącznie Norðoyar. Następnie popłynęliśmy promem do Kalsoy. Autobusem dotarliśmy do miejsca docelowego, Mikladalur.


Soni i Angela czekali na nas na przystanku i poprowadzili do domku położonego na spektakularnym klifie z przepięknym widokiem. Dopiero następnego dnia dane nam było w pełni zobaczyć piękny widok rozciągający się z domku, gdy mleczna mgła ustąpiła czystemu, błękitnemu niebu. Chatka sąsiaduje ze schodami prowadzącymi do stojącego na brzegu posągu. Morze było spokojne, ale mgła gęstniała. Udało nam się dobrze rozejrzeć i zrobić kilka zdjęć, ale byłam przekonana, że następnego dnia pogoda będzie słoneczna i pojawi się błękitne niebo. Byliśmy zachwyceni, widząc słońce przepalające się przez mgłę następnego ranka. O 10 rano mieliśmy tylko resztki mgły otulające podstawę sąsiedniej wyspy, której poprzedniego wieczoru nawet nie było widać. Staraliśmy się przedłużyć nasz pobyt, aby cieszyć się prawdziwie letnim dniem, ale nie było wolnych miejsc. Po spędzeniu kilku godzin w mieście, delektując się niesamowitym jedzeniem w lokalnej „Cafe Edge” i opalając się na bazaltowych skałach, udaliśmy się z powrotem do Klaksvík, gdzie Soni i Angela zostawili swój samochód. Słońce świeciło cudnie, więc nie potrzebowaliśmy dodatkowej motywacji do zwiedzania i objechaliśmy północno-wschodnią część archipelagu, przejeżdżając przez jednopasmowe tunele, gdzie, aby uniknąć zderzenia czołowego, kierowcy musieli ustępować w małych zatoczkach.


Odwiedziliśmy spektakularną wyspę Viðoy i skierowaliśmy się z powrotem w stronę Gjogv, gdzie mieliśmy spędzić noc. Po obiedzie udaliśmy się do Eiði, aby obejrzeć zachód słońca z punktu widokowego z widokiem na Olbrzyma i Czarownicę. Ogromny tłum zebrał się, aby obejrzeć spektakularny zachód słońca. Dopełnieniem tego dnia było zobaczenie ferii kolorów rozgrywającej się na ekranie czystego nieba skąpo ozdobionego małymi chmurkami, które zmieniały odcień wraz ze znikającym w spokojnym morzu słońcem. Prawdziwie soczysta wisienka na torcie. Czy robię się dramatyczny? Chyba tak… ale trudno nie poddać się urokowi tych wysp na północnym Atlantyku….


Jesteśmy teraz z powrotem w Hestur, podekscytowani powrotem na Altor. Soni i Angela, dziękuję Wam bardzo za zaproszenie. Co za wspaniały czas razem spędziliśmy!


Kópakonan, “the Seal Woman”











This is the feisty little lamb who was chasing the goose around.

Low clouds over the island of Hestur

Hestur, Faroe Islands

Hestur, Faroe Islands

Hestur, Faroe Islands

The witch, which turned into stone, and now gets outfits knitted by the local knitting club. Sandoy, Faroe Islands.

The witch, which turned into stone, and now gets outfits knitted by the local knitting club. Sandoy, Faroe Islands.

Old fuel pump. Sandoy, Faroe Islands.

Mark with the sailing bags made by SailMedic made from material leftover from the cockpit enclosure. Cheers Tom!

Church in Skopun, on the Sandoy island, Faroe Islands

Traditional house in Skopun, on the Sandoy island, Faroe Islands

Skopun town, on the Sandoy island, Faroe Islands

Skopun town, on the Sandoy island, Faroe Islands

Skopun town - view of the harbour, on the Sandoy island, Faroe Islands

Skopun town, on the Sandoy island, Faroe Islands

Cloudy morning on Hestur, Faroe Islands

Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands

View from Cafe Edge, Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands

View from Cafe Edge, Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands



The legend of Kópakonan, literally meaning “the Seal Woman”, is one of the best-known folktales in the Faroe Islands.


"Seals were believed to be former human beings who voluntarily sought death in the ocean. Once a year, on the Thirteenth night, they were allowed to come on land, strip off their skins and amuse themselves as human beings, dancing and enjoying themselves."


Read the full myth here.

Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands


Kópakonan, “the Seal Woman”


"A young farmer from the village of Mikladalur on the northern island of Kalsoy, wondering if this story was true, went and lay in wait on the beach one Thirteenth evening. He watched and saw the seals arriving in large numbers, swimming towards the shore. They clambered on to the beach, shed their skins and laid them carefully on the rocks. Divested of their skins, they looked just like normal people. The young lad stared at a pretty seal girl placing her skin close to the spot where he was hiding, and when the dance began, he sneaked up and stole it. The dancing and games went on all night, but as soon as the sun started to peep above the horizon, all the seals came to reclaim their skins to return to the sea. The seal girl was very upset when she couldn’t find her skin, though its smell still lingered in the air, and then the man from Mikladalur appeared holding it, but he wouldn’t give it back to her, despite her desperate entreaties, so she was obliged to accompany him to his farm."


Sneaky...


Full story here.

Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands

In Mikladalur with Soni and Angela, Kalsoy island, Faroe Islands

Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands

Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands

In Mikladalur with Soni and Angela, Kalsoy island, Faroe Islands

Old sail boat on Mikladalur, Kalsoy island, Faroe Islands

Saksun on the Streymoy island.

Sunset overlooking the north coast of Eysuroy - the two rock are called Giant and the Witch.

RISIN & KELLINGIN (GIANT AND THE WITCH)


"Once upon a time, an Icelandic chief witch sent a giant and his wife, a witch, to the Faroe Islands to steal the islands and bring them back to Iceland. Off they went in the dusk and arrived in the north-westernmost part of the Faroe Islands. They decided to tie a rope around a mountain called Eiðiskollur, and pull the Faroe Islands towards Iceland.


They struggled and worked hard to get the rope in place. Their first attempt was unsuccessful because part of the mountain split. However, they were determined and worked all night to make it work.


Like all creatures of the night, the giant and the witch knew they had to hide before the sun came up, for fear of being turned into stone. This particular night, they were so pre-occupied with their task that they failed to notice the first beams of sunlight appearing on the dark horizon. Inevitably, they were turned into stone. Ever since, the giant and the witch have stood, staring westward, longing for their home country."


Harbour in Leirvik

Mark on a Soni

Fjord on Eysturoy

Waterfall on Kalsoy near the statue of


Mikladalur on Kalsoy, Faroe Island

Sunbathing in Mikladalur on Kalsoy, Faroe Island

View from the cottage in Mikladalur on Kalsoy, Faroe Island

View from the cottage in Mikladalur on Kalsoy, Faroe Island


Viðareiði (pronounced [ˈviːjaɹaijɪ], literally: Wood-Isthmus, Danish: Viderejde) is the northernmost settlement in the Faroe Islands and lies on the Island of Viðoy, which belongs to the Norðoyar Region.

 
 
 
bottom of page